poniedziałek, 27 maja 2013

12.Marco Reus

   Moja kochana ciocia robi sobie wakacje. A kto ma się zajmować jej domem... Oczywiście ja... Teraz muszę się włóczyć w drugiego końca kraju do Dortmundu.


- Wszystkim się zajmę. Miłej podroży. - pożegnałam ciocie.
  Wróciłam z powrotem do salonu. I co ja mam teraz robić... Chyba obejrzę coś w TV...
  No tak... tu też jak zwykle nic ciekawego.... Zostawiłam na jakiś teleturniej.  
  Całkiem niespodziewanie po jakiś 15-minutach usłyszałam dzwonek do drzwi...
  Niechętnie podniosłam się z kanapy. Podeszłam do drzwi i wejrzałam przez judasza.
 Nie, nie, nie.. Ktoś sobie żartuje? Dlaczego przed drzwiami domu mojej cioci stoi Marco Reus?
 Vanessa, spokojnie...
 Otworzyłam drwi.
- Dzień dobry. Jest pani Angelica? - spytał od razy gdy otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry. Nie, nie ma, Wyjechała. - uśmiechnęłam się.
- A ty jesteś?
- Vanessa Angelo. Jej siostrzenica.
- Miło poznać  Przyniosłem ciasto, bo sam go chyba nie zjem. Ale skoro pani Angie nie ma to może ty się poczęstujesz?
-Chętnie. Wejdź. - zaprosiłam go do środka.
 Wzięłam od piłkarza blachę z plackiem i udałam się do kuchni... Nalałam soku do szklanek i już za chwilę pojawiłam się z powrotem w salonie.
- Na długo tu przyjechałaś? - spytała gdy usiadłam na kanapie.
- Ponad miesiąc... Angie wyjechała na wakacje.
- Trochę dziwne, że pani Angelica nic nie wspominała o żadnej rodzinie nigdy. Nawet o takiej ślicznej siostrzenicy. - uśmiechnął się.
 Zdziwiło mnie trochę to co powiedział.
- Czym się zajmujesz? - zaczął mnie wypytywać o wszystko. O moje dzieciństwo, o to co lubię.... po prostu po wszystko.
 Rozmawiało nam się bardzo dobrze.  Znaleźliśmy wiele wspólnych tematów.  O godzinie 20 otrzymał jakiś telefon i musiał już iść.


"2 tygodnie później"


  Z Marco spotykamy się codziennie. Dogadujemy się bardzo dobrze. Zdążyłam nawet poznać kilku jego znajomych. 

 - Dziękuję. Do widzenia.  - wzięłam zakupy z lady i wyszłam ze sklepu. Szłam powoli.  Wcale nie śpieszyło mi się żeby być z powrotem w domu. 
  Większość drogi minęła spokojnie. 
   Byłam już prawie pod domem, gdy poczułam jak ktoś wyrywa mi siatkę z reki i popycha mnie na chodnik.  Odwróciłam się i chciałam wstać. Nie zdążyłam... Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i podnosi. Napastnik chciał zanieść mnie do swojego samochodu.  Zaczęłam krzyczeć. Miałam nadzieje, że ktoś może jest własnie na ogródku i usłyszy mnie. 
- Zostaw ją. - usłyszałam znajomy mi głos. 
- A bo co mi zrobisz? - zaśmiał się bandyta,  puścił mnie i podszedł miejsce gdzie stał Marco z jakimś facetem.  
 Mężczyzna okazał się policjantem. Raz dwa. Marco i On rozprawili się z napastnikiem. 
- Nic ci nie jest? - spytał Reus. 
- Nie. 
- Chodź. Zaprowadzę cie do domu. 


- Dziękuję. - powiedziałam gdy siedzieliśmy na kanapie.  - Tylko skąd był tu tan policjant?
- To znajomy. Musiał oddać mi pewną rzecz i wpadł na chwile. I nie ma za co dziękować. - uśmiechnął się i mnie przytulił. - Nie wiem co bym zrobił jakby Ci się coś stało. 
  Siedzieliśmy długo w ciszy. 
- Marco? - spytałam nagle. 
- Tak? 
- Co miało znaczyć " Nie wiem co bym zrobił jakby Ci się coś stało" ?
- Vanessa - odwrócił mnie w swoją stronę. - Ja.. ja po prostu... no...
- Powiedz
- Kocham Cię. 
  Byłam lekko zdziwiona tym co powiedział. Jednak... ja też coś do niego czułam. 
- Marco... 
- Wiem, teraz pomyślisz sobie o mnie wszystkie najgorsze rzeczy...
- Marco... 
- .... I nie będziesz chciała mnie już znać. Ale ja na prawdę .... - zamknęłam mu usta pocałunkiem - Kocham Cię. - powiedział gdy skończyłam .
- Po pierwsze: nie pomyśle o tobie żadnych złych rzeczy.  Po drugie: nigdy nie powiem, że nie chce cię znać. Po trzecie: też Cię Kocham. 
  Tym razem to on zaczął mnie całować.
_________________________________________________________________________
Po krótkiej przerwie wróciłam...
Dla Kinga Musiał
Mam nadzieje, że cie nie zawiodłam ;3