poniedziałek, 23 grudnia 2013

19. Szymon Drewniak



"Musimy się wreszcie spotkać" 
Odczytałam wiadomość. Nadawca ... Szymon. 
Taki internetowy znajomy. Poznaliśmy się jakiś czas temu na jednym z portali. Mamy ze sobą dosyć dużo wspólnego. Kibicujemy tym samym drużynom piłkarskim, słuchamy podobnej muzyki.....

"Chętnie :) Ale kiedy? xdd" 

Odpisałam. Niby nie wiadomo, czy osoba z którą piszesz nie oszukała Cię ale mam dobre przeczucia. 
"Poznań xD za 2 tygodnie? :D " 

"Jeśli wyjedziesz po mnie na dworzec to tak xdd"

"Zapomniałem, że musisz dojechać xD ale spoko :P "


*2 tygodnie później*

Już wiem dlaczego nie lubię jeździć pociągiem do Poznania.  Przez te remonty większa część drogi strasznie się dłuży. 
Wysiadłam na peronie 4a i zaczęłam się rozglądać za Szymonem.  Żeby było łatwiej umówiliśmy się jak mamy się ubrać, żeby było nam łatwiej się rozpoznać. 
Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.   
- Maja? - usłyszałam za sobą. 
- Tak. - uśmiechnęłam się i za chwile przeżyłam szok. - Szymon? 
- Co cię tak dziwi?- spytał śmiejąc się, zapewne z mojej miny. 
-Wybacz, ale nie spodziewałam się spotkania z piłkarzem Lecha. - opowiedziałam. 
-To źle? 
- Nie. Przy najmniej wiem, dlaczego nie chciałeś podać mi nazwiska. - uśmiechnęłam się - To co robimy? 
- Właściwie to powinniśmy się pospieszyć. Musimy jechać na trening. 
- Powiedz, że  żartujesz...
- Nie. Chodź już. - pociągnął mnie za rękę. Chwilę później byliśmy już przed jednym z samochodów stojących obok dworca. 
- Tylko się nie przestrasz osób w środku. - powiedział Szymon. 
- Mordercy albo gorzej?
- Nie - zaśmiał się - Kumple. 
 Fajnie, fajnie. Przyjechałam poznać niby zwykłego chłopaka a kręcę się obok piłkarzy Kolejorza..... Jak się Kinga dowie, albo Zuza to chyba zginę marnie. 


Pół godziny później byłam już razem z piłkarzami pod  stadionem. Szymon poprosił kogoś, żeby oprowadził mnie po stadionie. Później byłam już na jednym z boisk treningowych po których biegali już Lechici. 
- Może też chcesz pobiegać? - uśmiechnął się trener Rumak. 
- Nie za bardzo mogę. 2 tygodnie temu odrzuciłam wózek. - wytłumaczyłam. 
-Co co było?
- Miałam operacje kręgosłupa i właściwie nie powinno mnie tu być. Powinnam odpoczywać jeszcze. 
- Jednak zdecydowałaś się przyjechać by poznać Szymona.
- A skąd pan to wie?
- Wszyscy to wiedzą. - uśmiechnął się - Chłopcy się śmiali, że nawet nie wie jak wyglądasz i , że dopiero będzie ciekawie jak okażesz się jakąś brzydulą. 
- No tak. Bo jaka normalna dziewczyna interesuje się piłką. Ale mieli rację ładna nie jestem. 
- Dziewczyno głupoty gadasz. - uśmiechną się mężczyzna i podszedł bliżej piłkarzy. 


-Trenerze! Kończymy 15 minut wcześniej? - usłyszałam pytanie Teodorczyka. - Poznamy się z koleżanką. 
- Z brzydulą chcecie rozmawiać? - spytałam. 
-Dobre podejście Maja. - klasnął w dłonie trener - Nie ma mowy. Ćwiczymy dalej. A ty Łukasz znosisz sprzęt po treningu. - powiedział Rumak z czego najbardziej zadowolony był Gostomski. 


Po wszystkim siedziałam na schodach przed Inea Stadionem. 
- No Majka nieźle dowaliłaś Teo. - powiedział Szymon podchodząc do mnie. 
- Oj tam. Trener naskarżył. - zaśmiałam się. 
- Mi na ciebie też naskarżył. - powiedział biorąc mnie za rękę - Powiedział, że mam na ciebie uważać., bo jesteś po operacji kręgosłupa. I czemu ja o tym nic nie wiedziałem? 
- Bo... ekhem... niepotrzebnie byś się martwił i nie chciałbyś żebym tu przyjeżdżała. 
- Ale... ekhem... przyjechałbym sam do ciebie.  -  przedrzeźnił mnie. 
- Oj tam... To co teraz robimy?
- Boisz się jeździć na gapę? 
- Ktoś tu zapomniał o biletach? - zaśmiałam się i dźgnęłam go w brzuch. 
- Wolisz przejść pół miasta pieszo. Rozumiem. 
- Dobra, lećmy już na ten przystanek. 

Kilka razy skorzystaliśmy z komunikacji miejskiej tego dnia. 
W jednym z tramwajów za uwarzyła mnie Zuza. No trudne to nie było. Skoro Szymon cały czas się śmiał jak głupi i zaczynał we mnie. 
-Ty nie jesteś całkowicie normalny. - powiedziałam, gdy zbliżaliśmy się do jego mieszkania. 
- Powinnaś to wiedzieć puścił do mnie oczko. 
Weszliśmy do jego mieszkania. Szymon od razu polecił mi iść na kanapę, a ona sam skoczył po jakieś przekąski i coś do picia. 
 Siedzieliśmy rozmawiając aż przerwał nam dźwięk sms'a. 
To Zuza... Odczytałam od razu.

"Ty chyba powinnaś odpoczywać, a nie się z Drewnem włóczyć" 

"Oj tam. xdd Szykuj materac bo chyba wpadnę do cb na noc :P"

" Nie będziesz spała z Szymonkiem? :D" 

" Nie... Dziwnie bym się czuła" 

"Majeczko. I tak nie wpadniesz xD Ładnie razem wyglądacie ^^ "


Po odczytaniu ostatniej wiadomości wybuchnęłam śmiechem. 
- Co cię tak rozbawiło? - spytał Szymon. 
- Przyjaciółka nas za uwarzyła i teraz bombarduje mnie sms'ami.
- I co ciekawego jej odpowiadasz?
- Że ma szykować dla mnie wygodne legowisko.  
- Chcesz mi uciec?
- Może tak... Może nie..- zaśmiałam się. 
- Chyba raczej nie. Nie po to zapraszałem się do siebie, żebyś spała niewiadomo gdzie. 
- Ale ja się będę głupio czuła.
- To ja się będę głupio czuł, jak cię wypuszczę. - złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. 
- Niech Ci będzie. - westchnęłam. 
Siedzieliśmy rozmawiając jeszcze godzinę. W końcu Szymon zaproponował żebym poszła już się położyć. 
- A ty gdzie będziesz spał? 
- Na kanapie. 
- O nie, nie, nie. Chyba zmieścimy się oboje na twoim łóżku?

*następny dzień*

Gdy się obudziłam Szymon jeszcze spał. Po cichu wymknęłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie. 
- Chyba będziesz musiała zostać tutaj na dłużej. - zaśmiał się Drewniak wchodząc do kuchni.
- Niestety muszę dzisiaj wrócić. - westchnęłam. 
- obiecuję, że następnym razem ja cię odwiedzę. 
- Już nie obiecuj tylko jedz. - uśmiechnęłam się. 

Resztę dnia spędziliśmy trochę włócząc się po mieście trochę siedząc w mieszkaniu Szymona.
Około godziny 16 Drewniak zawiózł mnie na dworzec. 
Udałam się do kasy upić bilet, odszukałam na jakim peronie pojawi się mój pociąg.
- Mamy Jeszcze 20 minut. - powiedziałam podchodząc do chłopaka. - Może chodźmy już powoli na peron. 


- To kiedy jeszcze się zobaczymy? - spytał Szymon zanim weszłam do pociągu. 
- Nie wiem. Tutaj raczej w najbliższym czasie się nie pojawię. Ale zapraszam do siebie. - uśmiechnęłam się- A teraz muszę już wsiadać. - przytuliłam przyjaciela na pożegnanie. 
- Do zobaczenia Majka - ucałował mnie w czoło.
Wsiadłam do wagonu. znalazłam wolne miejsce przy oknie. Zanim pociąg odjechał zdążyłam pomachać Szymonowi. 
To był świetny weekend.
To może być początek doskonałej przyjaźni. 
________________________________________________________________________
Jest imagin. Taki trochę inny niż reszta :)

Nie był przez nikogo zamawiany ale miałam go od jakiegoś czasu zapisanego i kiedyś musiałam go dodać. 

Mam nadzieję, że się podoba. 


P.S. WESOŁYCH ŚWIĄT! 

czwartek, 12 grudnia 2013

18. Nathan Sykes


-Oni tu przyjeżdżają!! Czaisz to?! – krzyknęła przyjaciółka, gdy tylko otworzyłam jej drzwi.
-Ale kto? – spytałam ziewając.
-THE WANTED!!
-O nie… - westchnęłam.
-O tak. – uśmiechnęła się – Pójdziesz ze mną? – zrobiła oczy kota ze Shreka.
-Nie!
-Dlaczego? – weszła za mną do salonu.
­-Jeszcze się pytasz?
-No tak… Nathan…

Przez 6 lat mieszkałam w Anglii. Moja rodzina przyjaźniła się z Sykes’ami. A ja i Nath spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem.
Około dwa lata przed założeniem The Wanted ja i Sykes zaczęliśmy, ze sobą chodzić. Drugiej takiej pary w okolicy nie było. Rozumieliśmy się bez słow. Obiecaliśmy sobie, że nic nigdy nas nie rozdzieli. Byłam szczęśliwa.
Do czasu… Nath dołączył do The Wanted, mieliśmy coraz mniej czasu dla siebie. Ale cieszyłam się, że Nath może spełnić swoje marzenia. Za każdym razem, gdy wracał z koncertów spotykaliśmy się i nadrabialiśmy stracony czas.
Pewnego lata odwiedził mnie mój kuzyn, z którym miałam lepsze kontakty niż z resztą rodziny.  Postanowiliśmy w pierwszy dzień po jego przyjeździe jak najwięcej czasu spędzić razem. Wieczorem byliśmy już trochę zmęczeni i zasnęliśmy.
Niespodziewanie Nathan wrócił wcześniej z trasy i postanowił mnie odwiedzić.
Chyba nie muszę wyjaśniać, co sobie pomyślał, gdy zobaczył mnie z innym chłopakiem w jednym łóżku.
Wszystko między nami się popsuło. Nie uwierzył, kiedy powiedziałam mu prawdę. Tydzień później zobaczyłam go obściskującego się z jakąś blondyną. Dobrze wiedział, że to widzę i nic sobie z jego nie robił. Miał jeszcze czelność przejść obok mnie tuląc ją do siebie.
Tydzień później postanowiłam wylecieć do Polski. Wyjechałam razem z kuzynem i zatrzymałam się u niego i jego dziewczyny.
-Marcelina żyjesz? – przyjaciółka wyrwała mnie z przemyśleń.
-Tak. Jestem przecież.
-Myślałaś o tym wszystkim?
-Nie. – zaprzeczyłam.
-Oj nie kłam. Mnie nie oszukasz.
-No dobra.
-Czujesz coś do Sykes’a jeszcze? – spytała.
-Nie wiem. – westchnęłam

Okaże się jak go zobaczę – dodałam w myślach.


2 tygodnie później
Stałyśmy tuż przed sceną. Im mniej czasu pozostawało do rozpoczęcia koncertu, tym bardziej byłam zdenerwowana.
-Marcela spokojnie. Cała się trzęsiesz. – powiedziała przyjaciółka.
- Co będzie jak mnie zauważy? – spytałam – A może mnie nie pozna.

Koncert się rozpoczął. Fanki wykrzykiwały, co chwilę imiona chłopaków.
Dla mnie liczył się tylko On.
Jego głos. Jego ruchy. On i nikt więcej.


-Mam dla ciebie niespodziankę. – uśmiechnęła się towarzyszka i wyciągnęła wejściówki za kulisy. – Chodź. Puki jeszcze nie wyszli z powrotem na scenę. – pociągnęła mnie za rękę.
Pokazałyśmy ochroniarzowi wejściówki i skierowałyśmy się w stronę garderoby zespołu.
Akurat wychodzili z niej z zamiarem ponownego wejścia na scenę.
-O proszę, są szczęściary, które wygrały wyjściówki. – uśmiechnął się Tom.
Cały czas szukałam wzrokiem Nathana.
Stał za Max’em.
Patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Na jego twarzy malowało się zdziwienie, a zarazem jakby… radość?
Wpatrywaliśmy się w siebie, dopóki Max nie powiedział, że muszę wychodzić.
-Jak on na Ciebie patrzył. – westchnęła … - I ty na niego. Coś z tego będzie…
Drugą część koncertu spędziłyśmy za kulisami i mogłyśmy zobaczyć wszystko „od kuchni”.
Po skończonym show chłopcy zabrali nas do garderoby. Szłam na końcu przyglądając się Sykes’owi.
-Cześć Marcela – zaczepił mnie Jay – Pamiętamy Cię. Zresztą trudno nie pamiętać.  Młody jak tylko dowiedział się o koncercie tutaj cały czas o tobie mówi. Wie, że popełnił błąd. Wybacz mu.
Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Jednego byłam pewna…. Nadal kocham Sykes’a.

Siedziałyśmy w garderobie chłopaków. Nagle: Tom musiał wyjść zadzwonić; Jay i Siva poszli po coś do picia, a Max i moja przyjaciółka wyszli zapalić.
-Dawno Cię nie widziałem. – powiedział Nath.
- Ja mogę powiedzieć to samo. – westchnęłam.

Sykes przesiadł się bliżej mnie. Odwróciłam się w jego stronę. Nath przesunął się jeszcze bliżej. Zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
-Tęskniłem. – westchnął cicho – Przez ostatnie 2 lata zastanawiałem się jak mogłem być takim idiotą i pozwolić odejść najważniejszej osobie w moim życiu.
-Próbowałam Ci wszystko wyjaśnić…
-Pamiętam… Zbyt dobrze to wszystko pamiętam. Nie wiem sam jak ma Ci się wytłumaczyć. – powiedział – Ale mam nadzieję, że będziesz chciała jeszcze raz… jeszcze raz spróbować ze mną. Kocham cię jak nikogo innego.

Spojrzałam jeszcze raz w jego oczy. Mówił prawdę. 
Przysunęłam swoją twarz bliżej jego. Chłopak wyczuł moje intencje i sam zaczął składać na moich ustach czuły pocałunek.
-Tęskniłam za tym. – uśmiechnęłam się i wtuliłam z Sykes’a.
___________________________________________________________________________

Dla
P.S. przepraszam...