piątek, 22 lutego 2013

11. George Shelley

  - Babciu. A wy z dziadkiem kiedy zaczęliście się spotykać? - spytał Austin. 
- Oj. Naprawdę chcecie o tym słuchać? 
- Tak. Tak!- krzyknęła mała Lily. 
- Dobrze, Tylko muszę sobie przypomnieć pewne szczegóły. - odpowiedziała starsza kobieta. 


* 62 lata wcześniej* rok 2013*

  Luiza, nie była zbyt lubianą osobą. Po tym jak przeprowadziła się z Polski do Londynu miała tylko jedną przyjaciółkę Amy.  W szkole wszyscy omijali je szerokim łukiem. 
    Właśnie zbliżał się bal karnawałowy. 
- Amy, a może nie pójdziemy na bal tylko zostaniemy w domu? - jęczała od godziny Luiza.
- Nie marudź! Idziemy i koniec. Założymy maski i nikt nas nie pozna.  - odpowiedziała, jej przyjaciółka. - Dobra zakładaj już sukienkę, bo się spóźnimy. 
    Po godzinie przygotowań obie dziewczyny były już gotowe. 


   Przyjaciółki weszły na salę. Trudno tam było rozpoznać kogokolwiek. Całkiem niespodziewanie prawie od razu ktoś porwał Luizę do tańca.  Na próżno próbowała rozpoznać chłopaka. Tańczyli do piosenki Iron & Wine - " Flightless Bird, American Mouth". 
- Wyjdźmy na zewnątrz. - powiedział nagle. Pociągnął dziewczynę za rękę. Udało im sie przecisnął przez tłum i już po chwili byli poza budynkiem. 
- Ściągnij maskę. Chce zobaczyć kim jesteś? 
- Może później. - odwróciła twarz w drugą stronę. 
- Dobra. To najpierw na zdejmę maskę. Puf. I już mnie znasz. 
 " Pewnie, że znam George Shelley" pomyślała Polka. 
 George zaczął powoli przybliżać się do Luizy i już po chwili ich usta złączyły się w jedną całość. 

  * *
 - Blee. - Lily. 
- I co było dalej? - spytał Austin. 
- Przeżyłem, szok gdy zdjęła maskę. - nagle w pokoju pojawił się starszy mężczyzna. 
-A od razy byliście para? - Austin. 
- Nie. Nie od razu. - zaśmiała się starsza kobieta. 

* *

- Uważaj jak chodzisz ciamajdo !!!! - wydarł się na Luizę jeden z "królów" szkoły. 
- Przepraszam. - dziewczyna spuściła wzrok. 
- Mam nadzieję, że więcej nie będę musiał cię oglądać. 
 - Przestań! - na korytarzu pojawił się nagle George. - Czym ona ci w ogóle zawiniła? 

* *

-... Nie spodziewałam się, że George stanie w mojej obronie. 
- tak ja cała reszta szkoły. - zaczął śmieć się mężczyzna. - Później wszyscy znajomi się ode mnie odwrócili. Ale nie żałuje, bo zyskałem coś więcej .
- Dobrze, koniec na dzisiaj tych opowieści. - w pomieszczeniu pojawiła się Ann córka Luizy i Georga. - Lily, Austin, czas spac. 
- Ale mamo...
- Słuchajcie mamy...- Luiza. 
 Po chwili para starszych ludzi udała się do swojej sypialni. Zasnęli szybko. 

  Następnego dnia, cała rodzina pogrążyła się w żałobie, gdy Ann znalazła swoich rodziców martwych w sypialni. Trzymali się za ręce, a na ich zimnych, bladych twarzach widniały uśmiechy. 
__________________________________________________________________________

5 komentarzy:

  1. Mhm ciekawie ; )

    + zapraszam do mnie ; ) --> http://my-life-my-drug.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne opowiadanie zapraszam do siebie zaczynam dopiero opowiadnie jest o TW http://droga-do-nikad-princessa-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny! :3
    Wzruszyłam się! Nie wiem czy mogłam, ale wzruszyłam się...! ^^

    OdpowiedzUsuń