poniedziałek, 16 marca 2015

33. Jan Bednarek cz. 2

Wszystko układa się bardzo dobrze. Mam dobrą pracę, dzięki czemu w pełni się usamodzielniłam.
Miałam już wspaniałą przyjaciółkę, a zyskałam jeszcze przyjaciela.

Janek
Skończyliśmy właśnie dzisiejszy trening. Przebierałem się spokojnie w szatni, gdy chłopacy rozpoczęli temat.
- No Janek i jak ci idzie zdobywanie serca naszej pani fotograf? - spytał Darek. 
- A czy ja ci mówiłem, że chcę zdobyć czyjeś serce? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie... Skąd w ogóle mu się to wzięło.
- Wygadałeś się twojej sąsiadce trzy dni temu! - krzyknął z drugiej strony Tomek. 
No i wszystko jasne. 
- A ona musiała się tobie wygadać a ty rozpowiedzieć całej reszcie? - się przyczepili teraz do mnie... Zajęli by się swoimi sprawami.
Z resztą już od właśnie trzech dni nie widziałem się z Domi. Ostatnio odniosłem wrażenie, że ma mnie chyba ciutkę dość.
Boli mnie to trochę.
Przez te trzy miesiące stała się dla mnie na prawdę kimś ważnym.
Chciałbym dziś do niej pojechać i choćby przez chwilę się z nią zobaczyć. Znów spojrzeć w jej oczy. Porozmawiać, usłyszeć jej głos, śmiech.
Chyba wpadłem....

Dominika

W tym tym tygodniu nie musiałam iść na trening Kolejorza. Do moich obowiązków należało tylko pojawienie się na meczu i fotoleracja ze spotkania.
Spodziewałam się, że dzisiaj może odwiedzić mnie Janek. Od kilki dni go nie było. Pewnie nie miał za bardzo czasu, więc może dzisiaj wpadnie.
Usiadłam spokojnie z laptopem na kolanach.
Nie... Coś mi tu nie pasuje...
Przez trzy miesiące odwiedza mnie prawie codziennie i nagle przez trzy dni się nie pojawia. Nie dzwoni, nie pisze...
Uraziłam go czymś?
Postanowiłam zadzwonić do Majki.
- No co tam Domiś? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Po pierwsze Tomeczku, to nie Domiś. - zaczęłam - A po drugię to wydawało mi się, że dzwonię do Mai.
- Maja aktualnie nie może rozmawiać, przekazać jej coś?
Po chwili usłyszałam głos przyjaciółki proszącej o oddanie telefonu i jakiś szum.
- No hej Domi. Już jestem.
- Hej.  Mogę Ci zadać jedno pytanie?
- No jasne. Dajesz.
- Nie wiesz może co u Janka? Nie odzywa się ostatnio.
- W sumie to nawet nie wiem. Ale mogę spytać Tomka.
- Nie! - krzyknęłam - Może po prostu nie ma czasu. A ja niepotrzebnie się martwię. Jak będzie chciał sam się odezwie.
- No dobrze. Jak chcesz. - westchnęła.
- Dziękuję. - powiedziałam, po czym pożegnałam się jeszcze z przyjaciółką i zakończyłam rozmowę.

Maja
- I po co nasza wspaniała pani fotograf dzwoniła do Ciebie? - spytał Tomek, gdy zakończyłam rozmowę.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - zaśmiałam się. 
- No to ja już chyba wszystko wiem. - powiedział - Janek.
- Bingo. - usiadłam z powrotem na kanapie - Nie odzywa się do niej od kilku dni i Domi się martwi. 
- Wiesz... Pojawił się dzisiaj w szatni na chwilę temat Domi, i Janek najpierw zaczął coś, że on do niej nic a potem nagle odpłynął.
- Wiesz, chyba musimy im jakoś pomóc. - pomyślałam przez chwilę. 
- Maja... Co kombinujesz? 
- Daj mi chwilę. - zerwałam się i pobiegłam do kuchni. 
Przejrzałam lodówkę i wszystkie szafki. Hmm... Na jakąś fajną i szybką kolacje powinno coś starczyć. 
Jest 16:34... Wyrobię się. 
- Ty! - wróciłam do saloniku i wskazałam na Tomka - Pierwsze primo, idziesz do kolegi zaprosić go tutaj na 19 a ja dzwonię do Domi i ją zapraszam. Działaj. 


Dominika
Nie powiem... Zdziwił mnie telefon od Majki z zaproszeniem na kolację. Ale nie wypadało nie iść. 
Kilka minut przed czasem pojawiłam się u niej w mieszkaniu. 
- Czekamy na kogoś jeszcze? - spytałam w pewnym momencie, gdy zapanowała cisza i siedzieliśmy bez niczego. 
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- Otworzę. - ruszył się Tomek.
- A ja przyniosę już jedzenie. - powiadomiła Maja. 
Dziwnie się tu dzisiaj czuję. 
- Tomuś, co wy to kombinujecie dzisiaj. 
Zaprosili Janka? Już chyba nic nie wiem. 


Przez większość czasu jakoś dziwnie się czułam. Starałam się rozluźnić, ale czując cały czas wzrok Janka na sobie było to trudne. 
- Wiecie, ja się chyba zasiedziałam trochę. - powiedziałam w pewnym momencie - Musiałabym się zbierać. 
- Nie nie. O tej godzinie nie będziesz wracała do domu. A pamiętaj, że wypiłaś trochę. - powiedziała Majka - Janek, przenocujesz Domi? - spytała.
- Yyy... tak, oczywiście. - ocknął się nagle. 
- No i nie masz problemu. 
Kilkanaście minut później byliśmy już w Jankowym mieszkaniu. 
- Prześpisz się w sypialni, a ja dam radę tutaj. - powiedział Bednarek wskazując na kanapę. 
- Nie, to ja powinnam raczej spać na kanapie.
- Ale to moje mieszkanie i mam prawo o tym zdecydować. - powiedział. 
- No dobra. - westchnęłam - To pokaż mi gdzie i idę. - ziewnęłam. 
- Prosto i na prawo. - uśmiechnął się. 
- Dzięki. 
- Domi... - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przez kilka minut patrzyliśmy sobie głęboko w oczy - Mogę? - spytał w końcu.
- Tak. - szepnęłam.
Po chwili nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. 

poniedziałek, 2 marca 2015

32. Jan Bednarek cz. 1

Wreszcie powrót do pięknego Poznania. Nie mieszkałam tu tylko pół roku, ale i tak tęskniłam za tym miejscem. Za przyjaciółmi, rodzinką... no i oczywiście za czymś co kochają wszyscy w tym mieście.

***
Następnego dnia po przyjeździe postanowiłam odwiedzić swoją przyjaciółkę.
-Domi?! - krzyknęła zdziwiona Majka, gdy zobaczyła mnie przed drzwiami swojego mieszkania.
-No ja, a kto - zaśmiałam się - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- Jezu, jak się stęskniłam - przytuliła mnie.
- Może zanim mnie udusisz, to pozwolisz mi jeszcze wejść do środka? - spytałam.
- Przepraszam. Wchodź. - niemal wciągnęła mnie do środka.
Ponad dwie godziny przegadałam z Majką. Tak jak ona chciała się dowiedzieć ode mnie jak było w Szwajcarii, tak i ja wypytywałam co działo się u niej.
Gdy już miałam opuszczać jej mieszkanie przed drzwiami pojawił się pewien chłopak.
- Cześć... Jest Maja? - zawahał się, gdy to ja otworzyłam drzwi, a nie właścicielka mieszkania.
- Majka! Ktoś do Ciebie! - zawołałam przyjaciółkę.
- O hej Janek. - uśmiechnęła się - Stało się coś?
- Mały wypadek.  - pokazał dłoń zawiniętą w zakrwawione chusteczki.
- Coś ty znowu narobił? Idź do kuchni, wiesz gdzie jest apteczka?
- Aż za dobrze.
- Majuś, to ja już pójdę. - pożegnałam się z przyjaciółką i opuściłam mieszkanie.


Wieczorem usiadłam wygodnie z laptopem na kolanach. Musiałabym znaleźć jakąś pracę. Rodzice zostali za granicą, a wiecznie pieniędzy przysyłać mi nie będą.
Znalazłam jedno ciekawe ogłoszenie. Fotograf poszukuje asystenta, bądź asystentki.  Spisałam numer telefonu i stwierdziłam, że jutro  zadzwonię.

 ***

Z samego rana wybrałam się do sklepu. Trzeba zapełnić trochę lodówkę. 
Szybko się uwinęłam z zakupami. 
Po zjedzeniu śniadania zadzwoniłam w sprawie tej pracy. Fotograf okazał się być bardzo miły. Podał mi adres pod który mam się stawić i polecił przynieść jakieś swoje zdjęcia. 


Tak! Dostałam tę pracę! Niesamowicie szybko mi się to udało.
Już dzisiaj mam się stawić na Bułgarskiej [tak zostałam asystentką fotografa Lecha]. Trochę się denerwuje.
Natychmiast zadzwoniłam z dobrą wiadomością do rodziców. Początkowo byli zdziwieni, że tak szybko oraz bez żadnych większych problemów znalazłam sobie zajęcie. Ale ucieszyli się, że próbuje się usamodzielnić.
Popołudniu spakowałam cały swój sprzęt i pojechałam na Bułgarską. Nie pomyślałabym, że kiedyś będzie to miejsce mojej pracy.
Pan Adam miał czekać na mnie pod stadionem, żeby jeszcze raz wytłumaczyć mi co i jak.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Dzień dobry. - odpowiedział - Gotowa?
- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się.


- To chyba się dogadaliśmy, nie? - spytał już całkiem spokojnie Ciereszko.
- Jasne proszę pana. Wszystko wiem. - powiedziałam.
- Och... Skoro mamy ze sobą współpracować to proszę mówić mi po imieniu. - poprosił.
Po chwili poszliśmy już na boczne boisko, gdzie rozpoczął się trening Lechitów.


- Wygrana drużyna 5 minut przerwy, przegrana 10 kółek! - krzyknął trener.
Połowa zawodników zeszła na bok 'odpoczywając' , a druga połowa biegała dodatkowe okrążenia wokół boiska.
- Czy my się nie znamy? - podszedł do mnie...chłopak, którego spotkałam wczoraj u Majki. No.. to dopiero teraz przeżyłam szok.
- Janek, tak? - spytałam.
- Bingo. - uśmiechnął się - Ale twojego imienia nie udało mi się poznać.
- Dominika.
Jeszcze kilka zdań zamieniłam z Jankiem. Dopóki nie przerwał nam trener.
- Bednarek! Nie podrywać koleżanki! - usłyszeliśmy - Wracaj do roboty lepiej. - zaśmiał się.
- Tak jest. - uśmiechnął się salutując i pobiegł do reszty.
W tym samym czasie podszedł do mnie Ciereszko.
- No to jak widzisz mniej więcej wszystko tak wygląda. Na treningach raczej nie będziesz się musiała pojawiać, chyba że mi coś wypadnie. Dzisiaj też już możesz iść. Myślę, że teraz zobaczymy się dopiero przy okazji meczu. - powiedział - A zdjęcia możesz mi wieczorem podesłać.
- Dobrze, to do zobaczenia.


***

Niewątpliwie musiało mi się przysnąć. Obudziłam się na kanapie, a telewizor nadal grał. Wszystko strasznie mnie bolało... Moje biedne kości. 
Nie zdążyłam nawet wstać z kanapy i usłyszałam dzwonek do drzwi. Tego jeszcze brakowało. 
Powoli i niechętnie podeszłam otworzyć mojemu gościowi.
-No cześć. - zobaczyłam uśmiechniętego Janka. 
- Czeeść... A co ty tu robisz? I skąd wiesz gdzie mieszkam? - spytałam zdziwiona. 
- Zostawiłaś u Majki apaszkę. Miała dzisiaj przyjść ci ją oddać, ale chwilowo nie może. - zaśmiał się - Kochaś do niej wpadł.
- W takim razie dziękuję, że ją wyręczyłeś. - odebrałam od niego kawałek materiału. 
- Yyy.. A może wpuściłabyś mnie tak do środka? - spytał - Jakaś nagroda chyba mi się należy.
- No dobra, wchodź. - otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam go do mieszkania.

________________________________________________________
Część pierwsza jest :D

Tak w gwoli wyjaśnienia... Wiemy, że są trzy zaległe zamówienia. Przepraszamy, ale w najbliższym czasie nie uda nam się ich zrealizować. Jednak mamy nadzieję, że uda nam się kiedyś to zrobić.

Pozdrawiamy :*