wtorek, 21 lipca 2015

34. Jan Bednarek cz.3

- Dzień dobry księżniczko. - usłyszałam gdy tylko otworzyłam oczy.
- No heej. - przeciągnęłam - A co tu tak ładnie pachnie?
- Niespodzianka. - przesunął tacę ze śniadaniem.
- Oo a to z jakiej okazji? - spytałam.
- Tak z braku okazji. - uśmiechnął się - Powinnaś się ucieszyć.
- Przecież się cieszę,  dziękuję. - cmoknęłam go w polik.
- Smacznego.
Z Jankiem jestem już od jakiegoś czasu.
Jak jest?
Świetnie, cudownie, prawie idealnie. Nigdy wcześniej nie czułam się tak wspaniale.
- Smakuje? - spytał.
- Jest pyszne. - uśmiechnęłam się - Czy ty coś przeskrobałeś?
- Ja, nie. Dlaczego pytasz?
- Wcześniej nie dostałam od ciebie śniadanka.
- Bo może nie było okazji, z resztą zawsze ty wstawałaś wcześniej. - w tym momencie zadzwonił telefon chłopaka.
Natychmiast wstał i wyszedł z sypialni.
Coś mnie podkusiło, aby podsłuchać rozmowę. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi.
- Myślisz, że to jest takie łatwe? - usłyszałam - Ciekawe co byś zrobił na moim miejscu... Tak, na pewno... Boje się jej reakcji - czyli coś jest nie tak - Dzisiaj jej powiem... Dzięki bracie. - zaczął kończyć rozmowę.
Szybko wróciłam z powrotem na łóżko.
Co on kombinuje. Nie wiem czy podoba mi się to co słyszałam.
- Kto dzwonił? - spytałam, gdy wrócił.
- Filip, kazał Cię pozdrowić. - usiadł obok mnie.
- Miło, dziękuję.
Janek wydałam się być jakiś spięty. Zamilkł.
- Powiesz mi co się stało, czy nie? - spytałam w końcu.
- Nic.
- Jak nic? Słyszałam twoją rozmowę. Czego tak bardzo boisz się mi powiedzieć?
Odetchnął głęboko.
- Wyjeżdżam. - zaczął - Zostałem wypożyczony na rok do Górnika Łęczna. Wszyscy uważają, ze tam będę miał szansę trochę się ograć i jakoś bardziej rozwinąć. Ale jest szansa, że wrócę już po rundzie jesiennej.
- Cudownie. - powiedziałam tylko.
- Wyjeżdżam pojutrze. Wiem, ze masz tutaj pracę i nie chcę, żebyś rezygnowała, dlatego zdecydowałem, że pojadę sam. - mówił - Ale nie chce, żebyśmy kończyli to co jest miedzy nami.
- Nie chcesz? To dlaczego podejmujesz sam tak ważną decyzję? - spytałam - Nie wziąłeś w ogóle pod uwagę mojego zdania. A skąd wiesz, że nie zdecydowałabym się na rzucenie pracy i wyjazd z tobą? Miłość wymaga poświęceń, a chyba to nas łączy? Chyba, że w to wątpisz... To ja już nie mam tutaj nic do roboty. - zaczęłam się zbierać.
- Domi to nie tak... - zaczął.
- A jak? - po tym odpowiedziała mi tylko cisza - Chyba powinnam już pójść.


10 miesięcy później 

Minął już dość długi czas. Janek wrócił do Poznania. 
Przed jego wyjazdem porozmawialiśmy jeszcze. Przeprosiłam za swój wybuch. Zdecydowaliśmy się, że spróbujemy przetrwać rozłąkę. Jednak to wszystko wydawało się być trudne. 
Kryzys pojawił się szybko. Poszło o zdradę. Z resztą oby dwa kryzysy, które się pojawiły dotyczyły tego. Raz z jego, raz z mojej strony. Całe szczęście prawda okazała się jak najbardziej pozytywna dla nas. 
Wykorzystywaliśmy każdą okazję aby się spotkać i ... przetrwaliśmy!
- O czym tak myślisz? - spytał Janek. 
- A o niczym konkretnym. - uśmiechnęłam się - Cieszę się, że nam się udało. 
- To musi być jakieś przeznaczenie. - zaśmiał się - Wiesz jak mi cię brakowało czasem?
- Tam samo jak mi ciebie? 
- No pewnie tak. 
- Teraz już chyba nie zamierzasz mi nigdzie uciec? 
- Jeśli tak to tym razem zabieram cię ze sobą. - stwierdził - Tak jak teraz zabiorę cię, gdzieś indziej, bo ta kanapa nie wydaje mi się być aż tak bardzo wygodna. - zaśmiał się, biorąc mnie na ręce i kierując się do sypialni. 
_____________________________________________________________
Krótka  i trochę bezsensowna  część trzecia i ostatnia. 

2 komentarze:

  1. No nareszcie :D Ja tam się bardzo cieszę xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, musiałaś mi przypominać, że Janek został wypożyczony do Łęcznej? :(
    Tak go lubiłam... Taki przystojniak... Na żywo jeszcze ładniejszy...
    No, ale do rzeczy. :D
    Przetrwali! Udało się im. To piękne. Co to może oznaczać? Że nie było to szczeniackie zauroczenie i dziecinna miłość, ale coś znaczne większego.
    Piękne! ♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń