- Karol... No gdzie my idziemy? - próbowałam wypytać chłopaka.
Od jakiegoś czasu przemierzaliśmy ulice Londynu. Szczerze mówiąc to miałam wrażenie, że zaczynamy chodzić w kółko.
- Spokojnie kochanie, poczekaj chwilę to się dowiesz.
- Taa... spokojnie. Są moje urodziny, miałam zamiar chociaż dzisiaj odpocząć, a ty mnie ciągniesz nie wiadomo gdzie.
- Nie marudź proszę. - powiedział spokojnie.
- Tak, ja marudzę. Cokolwiek by się nie stało wszystko na mnie. Bo marudzę, bo coś źle zrobię, bo w czymś przeszkadzam, co by się nie działo Angelika jest winna.... - chciałam mówić dalej jednak Karol przerwał mi pocałunkiem - Wiesz, że jeśli będziesz mnie tak uciszał to zacznę mówić więcej? - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Proszę bardzo, ale już jesteśmy na miejscu.
- Na prawdę? Ten cały spacer był po to, żeby i tak znaleźć się w domu?! - krzyknęłam. Czyli miałam dobre wrażenie.
- Zaraz zobaczysz po co to było.
Udaliśmy się z powrotem do mieszkania chłopaka. Przeraziła mnie trochę cisza, która tam panowała. Od początku miałam wrażenie, że ktoś tam jest.
Karol nie pozwolił mi iść przodem, tylko poprowadził mnie jakbym pierwszy raz tam była.
Gdy dotarliśmy do pomieszczenia zwanego salonem oniemiałam. Byli tam wszyscy najbliżsi. Rodzina moja i Karola.
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęli równo, gdy się pojawiliśmy.
Po chwili wszyscy razem, również Karol, odśpiewali dla mnie "Sto lat".
Tylko jak Karolowi udało ich się tutaj wszystkich ściągnąć... Byłam blisko żeby się rozpłakać za chwilę.
Po kolei każdy zaczął składać mi życzenia. Moi rodzice, rodzice Karola. Nasze siostry...
To jest chyba jakiś sen.
- Dziękuję Ci. To jest wapniały prezent. - szepnęłam Karolowi na ucho, przytulając się do niego, gdy już wysłuchałam wszystkich życzeń.
- Ale to jeszcze nie wszystko ode mnie. - powiedział tajemniczo.
Byłam bardzo szczęśliwa mogąc spotkać się z rodziną. Odkąd przeprowadziłam się do Karola do Anglii nie było do tego zbyt wielu okazji.
Mama oczywiście chciała się mnie wypytać o wszystko, jak sobie radzę, czy na pewno wszystko jest w porządku.
Jeju, na prawdę cieszyłam się, że mogę spędzić z wszystkimi trochę czasu.
Gdy zrobiło się już trochę później, wszyscy pojechali już do hotelu, który zarezerwował i Karol.
- Nawet nie wiem, jak mam ci podziękować za to wszystko. - powiedziałam, gdy zostaliśmy sami - Najwspanialsza niespodzianka.
- Nie musisz dziękować. Ale mówiłem, że to jeszcze nie wszystko ode mnie. - uśmiechnął się.
- Ale to nie za dużo? - spytałam.
- Dla ciebie wszystko, zawsze. - przybliżył się do mnie i pocałował.
- No to co dla mnie masz?
- Ech... Mam po prostu pytanie i jeden mały drobiazg. - powiedział i uklęknął na prawe kolano, z kieszeni spodni wyciągnął małe pudełeczko - Angeliko, wyjdziesz za mnie? - spytał po prostu.
W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
- Oczywiście, że tak!
Karol założył mi pierścionek na serdeczny palec prawej ręki po czym wstał i po raz kolejny mnie pocałował.
- Kocham Cię. - wyszeptał tylko.
rok później
Dziś jest jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Mogę poślubić kogoś kogo tak bardzo kocham.
Cała uroczystość odbywa się w mojej rodzinnej miejscowości. Miejmy nadzieję, ze bez zbędnego rozgłosu.
Wszystko odbywa się tak jak powinno.
Karol przyjeżdża do mojego domu po czym przed wyjazdem do kościoła prosimy naszych rodziców o błogosławieństwo. W kościele msza trwa około godziny a podczas niej składamy przysięgę i wymieniamy się obrączkami.
-Ja Angelika biorę Ciebie Karolu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - mówiąc słowa przysięgi małżeńskiej nie potrafię ukryć łez.
- Ja Karol biorę Ciebie Angeliko za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Wychodząc z kościoła zostajemy obrzuceni monetami, które oczywiście zbieramy oraz ryżem.
Wreszcie wraz ze wszystkimi zaproszonymi gośćmi udajemy się na przyjęcie.
Już po północy, gdy zakończyły się oczepiny postanowiłam wyjść na zewnątrz trochę odetchnąć.
Nie wierze, że to wszystko dzieje się na prawdę.
- A to tutaj się schowała moja żona. - uśmiechnięty od ucha do ucha Karol znalazł mnie jakiś czas później.
- Potrzebowałam trochę świeżego powietrza. - odpowiadam.
- Chodź, usiądziemy. - mój mąż (Boże, jak to brzmi) ciągnie mnie na ławkę, położoną nad niewielkim stawem - Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. - obejmuje mnie gdy siadamy.
- Nawet sama nie mogę sobie wyobrazić jak bardzo. -
- Ja też. I mam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Kocham Cię. - mówi i czule mnie całuje.
_______________________________________________________________________
I oto jest :D
Imagin niespodzianka o moim bracie dla mojej bratowej < 3
Andzia mam nadzieję, że Ci się podoba :)